Łowiectwo

Od ogółu do szczegółu

Czołem! Dzięki, że wpadasz na naszego bloga. Śmiało włącz się do
dyskusji i zasubskrybuj kanał RSS aby być na bieżąco. Na razie!

Kategoria : Secondly

Na czym polega łowiectwo?

Najczęstszym argumentem wysuwanym przez myśliwych jest to, że my szaraczkowie nie mamy pojęcia co to jest gospodarka łowiecka, dlatego to nie powinniśmy się wypowiadać. Postaram się zatem przybliżyć Państwu  z opisu jak wygląda ta gospodarka trzebienie zwierzyny.

Proszę zwrócić uwagę jakiego słownictwa używa myśliwy mówiąc o tym. Dla niego nie mówi się „zabić”, tylko „pozyskać”. Co znaczy „pozyskać”? Znaczy właśnie zabić, pytanie dlaczego? Bo jest za dużo (będzie o tym poniżej). Bo nie ma drapieżników (też będzie poniżej). Bo… się na tym zarabia. Łowiectwo i leśnictwo w ujętym prawie traktowane jest pośrednio jako gałąź gospodarki, a zwierzęta zamieszkujące las czy pole postrzegane tak samo jak wszelkie inne zwierzęta hodowane w celach konsumpcyjnych. Tutaj myśliwego nie interesuje czy dane zwierzę jest pożyteczne czy nie, istotne jest „Co ja z tego mam”. A można mieć to i owo. Dziczyznę oddają do skupu wprawdzie za to płacąc, ale potem sprzedać drożej wyrobów z niej, nikt nie kontroluje, ani nie zabrania. Poroże czy szable dzicze, inne „trofea” można sprzedać.  Ma się też „zdrowe” mięso na własny stół, co myśliwi cenią sobie w tym hobby najbardziej.  Ale obszarów gdzie zwierzyna może swobodnie bytować jest coraz mniej, a myśliwych chcących „kultywować tradycję” jest coraz więcej. Trzeba więc  dokarmiać ile się da, by sztucznie utrzymywać w ekosystemie nadmiar zwierzyny płowej i czarnej, by starczyło dla swoich to po pierwsze, musi jeszcze starczyć dla armii dewizowców, którzy traktują nasz kraj jak dzikie safari i polują tu na zwierzęta które w ich krajach objęte są zakazem polowań (ludzie bardziej myślący), a u nas jeszcze wolno. Następnie wmawia się społeczeństwu, które łatwo to łyka, że zwierząt jest za dużo i robią szkody. I pomijając wszelkie aspekty moralno etyczne – bo uznawanie pojęcia gospodarowania czyimś życiem czy populacją kojarzy mi się tylko z nazistami i Auschwitz. Jest to biznes poniekąd dochodowy, bo zarabia się więcej  niż wypłaca z odszkodowań. Oczywiście myśliwy będzie psioczył że cały ekwipunek musi kompletować za własny grosz i to jest prawda. Natomiast całe to „gospodarowanie” przez twierdzących, że inni nie mają pojęcia odbija nam się wszystkim niezdrową czkawką – tak gospodarowali, że wybili prawie do cna duże drapieżniki, zające, kuropatwy